1. Balos
Punkt pierwszy na naszej mapie to Balos. Plaża znajdująca się w północno-zachodniej części Krety opisywana jest chyba w każdym przewodniku, przez co jest to miejsce bardzo popularne i niestety bardzo często zatłoczone. Nadmiar turystów sprawia, że ciężko jest się nacieszyć pięknem tego miejsca. W czasie, gdy mieszkaliśmy na Krecie, w miesiącach letnich zdarzało nam się odwiedzać to miejsce 15-20 razy w miesiącu, przez co "nauczyliśmy się" korzystać z jej walorów na tyle, na ile jest to możliwe.
Jeśli ktoś zamierza odwiedzić to miejsce między wrześniem a majem, sytuacja nie jest zła. Na plaży tłumów nie będzie i można będzie miło spędzić tam czas. Problemem może być aura (szczególnie w lutym), ale zimą plaża też potrafi wyglądać obłędnie.
Problem pojawia się wtedy, gdy wybieramy się tam między czerwcem a wrześniem. Najpopularniejszą metodą dotarcia na Balos jest rejs statkiem pasażerskim z portu w Kissamos. Ten rodzaj wycieczki być może pozwoli osiągnąć cel, jednak od początku do końca wszyscy będą się tłoczyć, jak sardynki w puszce (zarówno na statku, jak i na plaży). Wybór tej formy dotarcia na plażę ma chyba tylko jedną zaletę: jest opcja zwiedzenia wysepki Gramvoussa.
Alternatywą "morską" jest rejs mniejszą łódką z portu w Falassarnie. Podróż bardziej kameralna, ale na tłum na plaży ten sam. Jeśli uda się namówić kapitana, jest szansa na przybicie do Gramvoussy i zwiedzenia jej na spokojnie i bez tłumów.
Kolejna opcja to droga lądowa. Ma swoje wady i trudno nazwać ją komfortową. Przygodę zaczynamy zjeżdżając z biegnącej wzdłuż zachodniego wybrzeża drogi z Kissamos do Elafonissi. Jadąc od strony Elafonissi skręcamy w prawo na Balos i po kilku km asfalt się kończy. Zaczyna się nieprzyjemny, 4-kilometrowy odcinek drogą szutrową.
Jak okaże się na jej końcu, da się tam dojechać każdym samochodem, jednak ryzyko uszkodzenia opon/podwozia jest spore. Większość osób korzystających z tego wariantu próbuje przyjechać tu samochodem z wypożyczalni. I tu zaczynają się schody. Nawet najlepsze ubezpieczenie w przypadku samochodów osobowych nie obejmuje opon w sytuacji, gdy auto nie porusza się po drogach asfaltowych.
Po zaparkowaniu auta czeka nas jeszcze blisko 2,5 kilometrowy spacer ścieżką w dół. W pełnym słońcu...
Dlaczego więc męczyć się jazdą po szutrze i wędrować w pełnym słońcu? Zaletą jest szansa, by nacieszyć się pięknem plaży zanim dotrze tu tabun turystów. Widok pustej plaży zrekompensuje wszelkie trudy podróży.
Kilka wskazówek:
1. Jadąc samochodem należy zaplanować podróż tak, by dotrzeć na parking nad plażą ok. 8:30 - 9 rano (przejazd z Kissamos + parkowanie zajmie niecałą godzinę, z Chanii około 1h 40min. a z Heraklionu ok. 3h 30min.). Wtedy do dyspozycji będziemy mieli światło od wschodu, co dodatkowo wyeksponuje piękno tej plaży. Ponadto po zejściu na plażę, około godz. 9 - 9:30, będziemy mieli kilka godzin spokoju, zanim dotrą statki z turystami.
2. Planując tę wycieczkę należy zadbać o odpowiednią ilość wody. 2,5-kilometrowe zejście na plażę jest przyjemnym spacerkiem, jednak powrót po kilku godzinach plażowania to już pewne wyzwanie. Podejście nie jest przesadnie strome, ale jednak trzeba iść kawałek pod górę w piekielnym upale i pełnym słońcu. Woda, woda i jeszcze raz woda + nakrycie głowy.
3. Do przejechania tej drogi wskazane jest wypożyczenie samochodu terenowego, optymalnie z oponami typu AT/AT-R. Najlepiej bez brezentowego dachu. Jeśli już będzie to terenówka z miękkim dachem, to najlepiej jest go na parkingu złożyć. Miękkie materiały kuszą lokalesów, którzy lubią się na nich wylegiwać. Niestety na maskach samochodów także, więc łatwo o wgniecenia...
4. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na przejazd zwykłym samochodem osobowym, zalecamy ostrożność. Na drodze jest sporo ostrych kamieni. Można uszkodzić oponę, a nawet miskę olejową. Przed wyjazdem należy koniecznie sprawdzić, czy koło zapasowe w bagażniku nie jest już przebite (widziałem kilka takich przypadków i dość smutne miny turystów, którzy musieli spotkać się z przykrymi konsekwencjami związanymi z wjazdem na niedozwoloną nawierzchnię).
5. Bardzo dokładnie schować kluczyk i go pilnować. Znam też przypadki osób, które zgubiły kluczyk na plaży. Po poinformowaniu wypożyczalni, gdzie znajduje się samochód... Konsekwencje, jak w pkt. 4 (+ewentualnie wysoki koszt holowania, jeśli nie ma zapasowego kluczyka).
Ubezpieczenie można mieć, ale oczywiście nic nie zastąpi naszego zdrowego rozsądku i tego, aby pomyśleć nad wieloma kwestiami bezpieczeństwa. Jeśli będziemy się gdzieś z dzieciakami wybierać na jakieś większe wody, czy np. na pływanie łódką, to obowiązkiem jest kamizelka ratunkowa dla dzieci . Bez niej ani rusz!
OdpowiedzUsuń